Stworzeni dla siebie, by razem przejść przez życie.
„Każda droga w pewnym momencie się rozwidla, wybieramy różne drogi, myśląc, że kiedyś się spotkamy. Widzisz jak ktoś coraz bardziej się oddala, to nic, jesteśmy dla siebie stworzeni, w końcu się spotkamy. Nagle zdajesz sobie sprawę, że to już koniec. Nie ma drogi powrotnej, jest ci żal. Próbujesz sobie przypomnieć, kiedy to wszystko się zaczęło. A zaczęło się wcześniej niż Tobie się wydaje… o wiele wcześniej. Wtedy zaczynasz rozumieć, że nic nie dzieje się dwa razy. Już nigdy nie poczujesz się tak samo, nigdy nie wzniesiesz się trzy metry nad niebem.” (Film – „Trzy metry nad niebem”)
Stworzeni dla siebie
Często kiedy mówimy o kimś, że są stworzeni dla siebie, mamy na myśli parę przypominającą dwie, idealnie dopasowane połówki pomarańczy. A to błąd! Bowiem każdy z nas jest już w pełni dojrzałą, całkowicie samodzielną i kompletnie ukształtowaną pomarańczą ze wszystkimi zaletami i przywarami. Stworzeni dla siebie to niekoniecznie podobni, a już na pewno nie tacy sami. To para, która patrzy w tym samym kierunku, przyświeca jej jeden cel, to ludzie, którzy będąc już w związku starają się ze sobą dogadać, by razem przejść przez życie.
Niestety to dogadywanie się nie zawsze jest proste, a nawet nie raz przerasta nasze możliwości. Co wtedy? Nie mówię by się od razu poddawać i przy pierwszej awanturze składać pozew rozwodowy. Niejednokrotnie różnica zdań, inne poglądy, czy w ogóle inne spojrzenie na sprawę niż partner, może być dla związku zbawienne i odświeżające. W żadnym razie nie powinno rodzić niepokoju i negatywnych emocji. Oczywiście trudno powiedzieć, że są dla siebie stworzeni, jeśli na każdym kroku nie mogą dojść do porozumienia, zawsze podobają się im inne rzeczy, wszystko robiliby inaczej i na każdy temat mają odmienne zdanie.
Jeśli taki związek to ciągłe pole bitwy, to lepiej z niego zrezygnować i dać sobie szansę bycia szczęśliwym. Zdecydowanie lepiej jest żyć samemu w zgodzie ze sobą, niż żyć obok kogoś i cały czas odczuwać pustkę i samotność. Wszyscy tak bardzo pragniemy miłości, bycia w związku i chcemy być kochani, że często nie potrafimy dostrzec, że nie dzielimy już nic z partnerem. Może poza wspólną sypialnią. Nie ma w niej miłości, bliskości, ciepła czy seksu. Nasze pragnienie bycia w szczęśliwym związku jest jednocześnie blokadą na stworzenie czegoś zupełnie nowego. A strach przed samodzielnym życiem paraliżuje przed odejściem lub pozwoleniem mu odejść.
Kiedy wiemy, że jesteśmy stworzeni dla siebie?
Nie ma jednoznacznej definicji po której wiedzielibyśmy, że ten facet jest właśnie dla nas. Niestety. Nikt nie mówił że będzie łatwo, życie jest jak ruletka i nie zawsze obstawiasz właściwie. Nie raz pomaga zgodność charakterów, a innym razem sprawia, że związek zabija nuda. Choć na pewno jest znacznie łatwiej kiedy dzieli się wspólne pasje i zainteresowania. Freud miał racje twierdząc, że miłość jest fundamentem człowieczeństwa. Bo z nią wszystko jest możliwe. Bliskość i poczucie bezpieczeństwa i akceptacja drugiej osoby nadaje sens życiu razem.
Kiedy myślę o ludziach, którzy z pewnością byli stworzeni na siebie, od razu na myśl przychodzą mi moi rodzicie. Nie, nie myślcie sobie, nie była to para gruchających gołąbków. Oboje byli absolutnie różni, potrafili być uparci i mieć swoje zdanie. Ale w kwestiach zasadniczych absolutnie zawsze cenili te same życiowe wartości i uzupełniali się wzajemnie. Mimo tak różnych charakterów w obliczu jakiegokolwiek zagrożenia czy konfrontacji zawsze stanowili jedność. To dopiero był zgrany zespół – burzliwy, o tak, lecz trwały do ostatniego tchnienia.
Trzeba wiedzieć kiedy powiedzieć dość!
Kolejna para, która z całą pewnością jest stworzona dla siebie i każdy z Was ich z nas to oczywiście Tom Hanks i Rita Wilson.
Nie bez powodu wybrałam właśnie ten duet. Szczególnie zależało mi by przybliżyć Wam historię Toma Hanksa. Oczywiście wymieniając to nazwisko należało by wspomnieć jego zasługi w kinematografii, ale to pewnie wszyscy znają. Zaś nieliczni wiedzą, że to człowiek z rozbitej rodziny, którego dzieciństwo było naprawdę niewesołe, i to delikatnie mówiąc. Tak więc kiedy po raz pierwszy założył związek małżeński z Susan Dillingham, dokładał wszelkich starań by jego dwójka dzieci wychowała się w szczęśliwej rodzinie. Niestety, jak to w życiu bywa, jego związek był destrukcyjny. Mimo, że Tom robił wszystko co mógł, to chęci go przerosły. W efekcie żona złożyła pozew rozwodowy. Tom przeszedł załamanie nerwowe popadł w alkohol i narkotyki.
W końcu postanawia dać sobie szansę na szczęście, oświadcza się Ricie, z którą przeżył już w harmonii 29 lat. Zapytany jaka jest jego recepta na długi i udany związek odpowiada:
„My po prostu lubimy się nawzajem. Od tego należałoby zacząć. Ja zwyczajnie lubię wracać do domu pod koniec dnia, do mojej żony. Ona na pewno czuje to samo.”
Zaś oboje zgodnie mówią: „Od początku wiedzieliśmy, że razem zdobędziemy wszystko”.
I pomyśleć, że ten sam człowiek w pierwszym małżeństwie był uważany, za życiowego nieudacznika. Zarabiał grosze, dorabiał po godzinach jako cieśla byle tylko utrzymać rodzinę. Zaś w drugim małżeństwie, z kobietą z którą dzieli miłość, troski i pasje stał się twarzą Hollywood, dwa lata z rzędu otrzymuje Oskara za rolę w filmach „Filadelfia” z 1993 i „Forrest Gump” z 1994 r. W ramach ciekawostek dodam, że ta para zajmuje się również produkcją filmów. Ich dzieła to między innymi znane i lubiane komedie romantyczne: „Moje wielkie greckie wesele” i „Mamma mia”. Stać ich na każde szaleństwo. Razem wg miesięcznika „Forbes” Tom Hanks i Rita Wilson są siódmą najlepiej zarabiającą parą w show-biznesie. Są partnerami na każdej płaszczyźnie swojego szczęśliwego życia.
No i co, można? Można!
Polecam również inne wpisy poświęcone relacjom w związku np.”Prawdziwa miłość nigdy nie umiera„.
Komentarze