Pruderia Polaków
Jak wiecie blog pisze dopiero dwa lata i to z dużymi przerwami z przyczyn ode mnie niezależnych. Mimo to staram się Was zainteresować swoimi poglądami, zainteresowaniami, a nawet w miarę możliwości służyć poradą. Z każdym tygodniem poznajemy się coraz lepiej, szczególnie te osoby, które od samego początku są moimi czytelnikami i regularnie co jakiś czas dają mi w różny sposób o sobie znać. Obserwacje komentarzy i zainteresowań różnymi postami w zależności od tematu sprawiły, że zaczęłam się zastanawiać w kwestiach pruderii w Polsce. I od razu chciałabym zaznaczyć, że nie mam na myśli tylko moich czytelników, ale nasze polskie społeczeństwo.
Już po pierwszych miesiącach prowadzenia bloga zaobserwowałam kilka zależności, i tu podeprę się odrobinę statystykami. Bardzo dużym zainteresowaniem cieszyły się artykuły, które nie wymagały angażowania czytelnika. To na szczęście się zmienia wraz z rosnącą liczbą czytelników, ale nie do końca. Tzn. najbardziej widoczne zaangażowanie w postaci chociażby komentarza, lajka, można zaobserwować przy postach, pod którymi nasza opinia w żaden sposób nie odzwierciedla naszej osobowości, natury, czy codzienności w której żyjemy. Dlatego wszelkiego rodzaju wpisy np. kulinarne, zdrowotne itp., gdzie wystarczy napisać zdawkowe zdanie wyrażając się wręcz przedmiotowo, mają być może niewielką liczbę odwiedzających post, ale za to dużą liczbę komentujących lub lajkujących. Zaobserwowałam nawet na innych stronach posiłkując się materiałami przy pisaniu postu, że np. na 100 osób, które zobaczyło post, około 50 % pozostawiło po sobie ślad. To jest bardzo dużo.
A co się dzieje w sytuacji odwrotnej, kiedy w grę wchodzi napisanie własnej opinii na temat, który wydawać może się kontrowersyjny? Okazuje się, że np. na 100 osób które zobaczy post ślad po sobie pozostawi być może, w najlepszym przypadku 5%. Np. fora gdzie nasza opinia jest całkowicie anonimowa, pozbawieni jesteśmy obaw, że ciocia, czy kuzynka zobaczy naszą wypowiedź; pozwalamy sobie na szczerość nawet w kwestiach bardzo intymnych. Natomiast kiedy pojawia się choćby najmniejsze ryzyko utożsamiania naszej opinii z nami samymi, wówczas strach paraliżuje nas przed działaniem. Kolejne sytuacje możemy zaobserwować w życiu codziennym, np. przy kupnie bielizny. Dlatego obecnie sklepy internetowe cieszą się ogromnym powodzeniem właśnie z tego powodu.
Ani kobieta, ani mężczyzna nie ryzykuje, że się zarumieni prosząc o podanie jakichś wyszukanych koronek. Osobiście od dawna korzystałam z tych sklepów, przede wszystkim ze względu na wygodę, jednakże po moich przemyśleniach dochodzę do wniosków, że są one idealnym rozwiązaniem dla społeczeństwa, które przynajmniej na zewnątrz wstydzi się swoich upodobań. Tym Państwu jeszcze raz polecam zapoznanie się z asortymentem w sieci.
Podsumowując zaobserwowane fakty wg mnie oznacza to, że nasze społeczeństwo wciąż jest bardzo pruderyjne. (Pruderia – przesadna, udana, fałszywa wstydliwość, skromność). Zwykle o pruderyjności mówi się w odniesieniu do seksu, bądź seksualności. Zatem czy jesteśmy pruderyjni czy nie? Boimy się samego aktu, seksu, czyjejś seksualności – a może pruderyjna jest tylko nasza postawa w społeczeństwie, myślenie o tym jaka reakcja będzie innych osób, bliskich znajomych? Czy anonimowość sprawia, że możemy pozbyć się fałszywej maski? Bardzo chciałabym poznać Wasze zdanie na ten temat, gorąco zachęcam do podzielenia się swoimi opiniami. Pruderyjność i skromność to nie to samo. Jak sama definicja mówi – pruderia to udawana skromność. Pozwolę sobie zacytować opinie kilku znanych medialnie osób:
Prof. Zbigniew Izdebski, seksuolog, Uniwersytet Warszawski i Zielonogórski
Coś się zaczyna zmieniać np. w sferze obyczajowości seksualnej. Może przyczynił się do tego dostęp do Internetu. W kioskach dosyć odważnie są eksponowane czasopisma erotyczne, a nawet pornograficzne, czego moim zdaniem być nie powinno, jednak ostrych protestów społecznych nie widać. Pruderię czy obłudę dostrzegam natomiast w kontaktach indywidualnych, bo pewne osoby co innego mówią w cztery oczy, a co innego na forum publicznym.
Tomasz Jastrun, poeta, publicysta
Jeśli Polacy rozumieją pruderię jako coś w rodzaju zakłamanego wstydu, to są pruderyjni. Tradycyjny katolicyzm nauczył Polaków wstydu ciała i erotyki, jednak o tych naukach często zapominamy. Zresztą przełamywanie wstydu to jest dopiero przyjemność.
Andrzej Mleczko, rysownik
Wszystko zależy od tego, do czego będziemy się przyrównywać. W zestawieniu z Afganistanem pod rządami talibów jesteśmy szalenie wyzwoleni i swobodni obyczajowo. Ale w porównaniu do Duńczyków czy Szwedów jesteśmy dość pruderyjni. Jak wszystko w życiu i na świecie jest to sprawa względna i zależna od kontekstu.
Dr Marek Marcyniak, seksuolog
Są bardzo pruderyjni i przywiązują wielką wagę do pozorów. Pruderia tkwi korzeniami w polskiej obyczajowości, bo u nas zawsze wiele rzeczy nie uchodziło i wypadało z nimi się kryć. Dlatego nie potrafimy rozmawiać o seksie, robimy to w sposób zakłamany, nieprawdziwy nawet w stałych układach partnerskich. I tak wychowujemy młodzież. Rodzice się oglądają na szkołę, na Bóg wie kogo, a szkoła najwyżej szuka seksuologów, których w 39-milionowym narodzie jest zaledwie kilkuset.
Robert Biedroń, prezes Kampanii Przeciw Homofobii
Jesteśmy, ale bardziej na pokaz niż w rzeczywistości. W Polsce obowiązuje podwójna moralność. Ludzie pokazują, że są oburzeni różnymi sprawami, np. golizną, która nas coraz szerzej otacza, a zarazem bardzo dobrze sprzedają się u nas pisma i filmy erotyczne. Ktoś to przecież bez specjalnej pruderii kupuje.
W ramach ciekawostki dla zainteresowanych tematem…
Komentarze