Herbata w moim życiu.
Odkąd sięgam pamięcią, zarówno w chwilach smutku jak i radości, towarzyszyła mi herbata. Mieszkając jeszcze w Polsce zanurzałam zmysły w aromatycznej Earl Grey. Cóż to był za smak, nie sposób o niej zapomnieć. Jednakże moja prawdziwa herbaciana historia zaczęła się dopiero po przyjeździe do Anglii.
Dopiero tu zetknęłam się z takimi gatunkami i smakami, o których wcześniej nawet nie miałam pojęcia. I wcale nie dlatego, że w Polsce te gatunki nie były dostępne; wręcz przeciwnie, były. Myślę, że powodem były ograniczenia kulturowe. Miałam kilka swoich ulubionych smaków po które bardzo chętnie sięgałam i to wystarczyło mi do szczęścia. Uwielbiałam spędzać chłodne popołudnia z kubkiem gorącej herbaty, najlepiej z odrobiną soku z malin. Do tego opatulić się kocem i zaszyć w swoim świecie z lekturą. Herbata również pomagała mi się odstresować i ukoić nerwy. Nie ma nic lepszego od aromaterapii z kubkiem herbaty. A latem parzyłam i chłodziłam niezmierzone ilości, by zimnym naparem ugasić pragnienie.
Mieszkając w UK otworzyłam się jeszcze bardziej na herbaciany świat. Nie ma się co dziwić, bowiem Anglicy słyną ze zwyczaju picia herbaty, a popołudniowe „five o’clock” znane jest na całym świecie. Jako miłośniczka herbaty chętnie przejęłam ten piękny zwyczaj. Dlatego kiedy pragnę wprowadzić domowników lub przyjaciół w bardziej magiczny nastrój, stawiam na stole imbryczek na podgrzewaczu, a gorący napar podaję w filiżankach. Do tego celu wspaniale nadaje się Earl Grey firmy Ahmad Tea London. Jej specyficzny zapach mile łaskocze w nosie, a smak świeżych owoców cytrusowych doskonale pasuje do małego „co nieco” na podwieczorek. A do tego tańczący płomyk świeczki, który mimowolnie przykuwa spojrzenia domowników. Ach, czy to nie jest romantyczne?
Zdradzę Wam jeszcze mały sekret, choć w Anglii nie jest to żadna tajemnica. Jeśli lubicie mocną herbatę, spróbujcie English Breakfast, to bardzo mocna herbata, wspaniała na początek dnia. Doskonale się komponuje z mlekiem i cukrem. Kiedy byłam dzieckiem uwielbiałam herbatę z mlekiem, tzw. bawarkę. Z tymże Anglicy przygotowują ją nieco inaczej niż wówczas moja mama. Istotna bowiem jest kolejność dodawania mleka. Najpierw wlewamy nieco mleka do filiżanki, a dopiero później zalewamy go gorącym naparem herbaty. Tak przygotowana herbata ma o wiele głębszy smak. Koniecznie przekonajcie się sami. 😉
Uwielbiam takie klimaty! To jeden z powodów dla, których tak chętnie po nią sięgam i dzielę się nią z bliskimi. Bo kto by nie chciał dostać jakiejś pysznej i dobrej gatunkowo herbaty. A firma Ahmad Tea London to jakość i gwarancja dobrego smaku, oferuje szeroką gamę herbat. A do tego posiada przepiękne opakowania; puszki ślicznie zdobione w kształcie gwiazdy, a nawet takie z obracającą się pozytywką. Są takie urocze i wspaniale się prezentują na kuchennej półce. Będą równie wspaniałym prezentem pod choinkę, święta zbliżają się tak szybko, że warto o tym pomyśleć.
Uwielbiam herbatę. Ale od dłuższego czasu wybieram tylko „sypane”. Gdzieś kiedyś słyszałam, że herbata w torebce to taki fast food wśród herbat 😉