Facebook nasz wróg czy przyjaciel?
Zastanawiam się czy jeszcze młode pokolenie pamięta czasy z przed istnienia Facebooka? Kiedy w normalny, naturalny sposób, poznawało się ludzi, nawiązywało kontakty, chodziło na spotkania, czy dzwoniło by kogoś zaprosić na party? Facebook jest z całą pewnością trendy, jednakże tak bardzo zmienia życie swoich użytkowników, że aż zastanawia mnie czy nasze społeczeństwo dojrzało do korzystania z tego typu portali społecznościowych. To zastanawia również naukowców, dzięki którym zostało przeprowadzonych szereg badań jak ogromny wpływ na nasze życie mają portale społecznościowe. Zaczynając od najmłodszego pokolenia przedszkolaków, którym rodzice zakładają konta i nieco starszych dzieci, które tych kont zazwyczaj mają kilka. Jedno by mogły być nadzorowane przez rodziców i kolejne by budować swoje alternatywne ego, niestety najczęściej złe ego. Wreszcie mamy mniejszość dzieciaków, które tych kont nie mają. Czy ten fakt w jakikolwiek sposób odbija się na ich życiu?
Otóż tak, ale zdecydowanie w mniejszym stopniu niż na posiadaczach kont na FB. Mniejszość zwykle jest wyśmiewana i szykanowana. To jednak nie jest tak dotkliwe jak sytuacja w której dzieciak ma konto i „znajomi się od niego odwrócą” Czytając ten artykuł możemy zastanowić się na co narażone jest nasze dziecko, ale również my sami. Nie tylko psychika młodego pokolenia jest narażona, dorośli równie często wszystkie potknięcia internetowe przeżywają bardzo dotkliwie. A niejednokrotnie „nie przeżywają”, jak głośna sprawa z przed kiltu tygodni gdzie młoda kobieta popełniła samobójstwo po tym jak została w krytyczny sposób szykanowana w komentarzach jednego z portali społecznościowych. Jej rodzina pozwała portal do sądu i zażądała zadośćuczynienia. Czy tak naprawdę winę ponosi portal? Czy to nie my sami z każda błahostką „biegniemy” na FB? Miliony ludzi po przebudzeniu natychmiast loguje się na FB i wraz z nim zasypiają. Zamieszczamy każde nowe zdjęcie, informacje o narodzinach, pogrzebie, wczasy, przekłute ucho, pępek, nos, tatuaż, zdradę, romans, rozwód. Często publikujemy takie rzeczy których normalnie nie zdradzilibyśmy face to face najserdeczniejszemu przyjacielowi, za to uwielbiamy ekshibicjonizm emocjonalny publicznie. Dzięki takim publikacjom wiele par się rozstało. Każdy związek przeżywa wzloty i upadki, ale nie każdy od razu zdaje recenzje w „sieci”. W chwilach wzburzenia emocjonalnego piszemy co w danej chwili mamy na języku, pozwalając sobie w bardzo obraźliwy sposób opisać sytuacje z partnerem.
Potem dochodzą komentarze i sprawa staje się tak głośna i nieprzyjemna, że powrót do siebie chwilowo skłóconych osób staje się niemalże niemożliwy z powodu ośmieszenia publicznego. Dzięki FB poszerzamy grono znajomych, przyjaciół, budujemy wirtualne romanse, biznesy i żyjemy w innej szczęśliwszej rzeczywistości. Czy naprawdę? Czy w jakikolwiek sposób możemy liczyć na znajomych z FB oczywiście zakładając, że są to tylko znajomi z portalu? „… Chłopak spotyka dziewczynę w sylwestrowy poranek, która ma grono 500 znajomych. Zapytana o plany na imprezę okazuje się, że nie ma żadnych”. Gdzie podziali się jej przyjaciele? „… kolejna dziewczyna o nieco mniejsze grupie kontaktów, jest samotną matką, gdy w jej życiu pojawiły się naprawdę bardzo trudne chwile okazało się, że nie ma znikąd żadnej pomocy. Z chorym dzieckiem biegała błagać o pomoc w MOPS-ie”, choć ten fakt był pominięty w jej relacjach z życia codziennego na FB. Dlaczego często prawdziwe zdarzenia i fakty są zatajane skoro ze wszystkim „biegamy” na Facebook. Bo niestety portal nie jest do kreowania prawdy, im szybciej zdamy sobie z tego sprawę, tym lepiej dla nas. Wielu z nas nie ma super fajnej pracy, ledwo ma na rachunki, a małżeństwo co rusz przechodzi kryzys. Ci ludzie zamieszczając zdjęcia nie chcą słyszeć jak źle wyglądają, oczekują lajków i pozytywnych komentarzy, wszyscy za wszelką cenę oczekujemy akceptacji. Nie obchodzi nas czyjaś prawdziwa opinia, tylko to byśmy poczuli się lepiej. Niestety nie zawsze tak jest! Ja mam nadzieję, że samobójstwo tej biednej dziewczyny będzie przestrogą i nauczymy się akceptować krytykę i z nią żyć, lub przypomnimy sobie jak wygląda życie z prawdziwymi przyjaciółmi i z prawdziwymi ludźmi, kiedy jest nam źle zapukamy do drzwi przyjaciela lub poprosimy by przyszedł. Wówczas zamieszczanie każdej nowinki z życia prywatnego przestanie mieć jakikolwiek sens.
Bo jaka jest prawdziwa rzeczywistość Facebooka? Czy wszyscy jesteśmy tak interesujący? Każdego roku zwiedzamy inny zakątek świata, mamy cudowne małżeństwo, inteligentne dziecko i super prace? Co się dzieje, jeśli nasi znajomi odkryją, że mąż nas bije, o wsparciu nie możemy nawet marzyć, dziecko ucieka z domu by nie słyszeć kolejnych kłótni, a na pogrzeb mamy przyszła tylko garstka ludzi, ze znajomych z FB nie pojawił się nikt, mimo, że mieliście tyle komentarzy? Jak bardzo przeżywamy fakt, gdy na FB ktoś zamieści prawdziwą, nam nieprzychylną informacje z naszego życia? Jak wrogo reagujemy na krytykę, ile osób pokłóciło się bo ktoś dla żartu zamieścił zdjęcia z pijackiej imprezy, informacje że wylali Cię z pracy, że mąż miał stłuczkę, że oblałeś egzamin z prawa jazdy albo, że wszystkie wieczory spędzasz samotnie w domu, bo poza FB nie masz życia? Wielu osobom FB pomogło odmienić swoje życie jak właśnie w tym artykule, tylko co z tymi, którzy nie mieli tyle szczęścia, pieniędzy i zasobnych krewnych? Czy według Was powinni usunąć konto na FB, a może po nieprzychylnym komentarzu zaraz zacząć bitwę na słowa lub jak w tym artykule. W akcie zemsty za usunięcie z listy kontaktów chłopak oblał wrzątkiem twarz dziewczyny. Faktem jest, że wynosimy wzorce i podstawowy szkielet kręgosłupa moralnego z domu, jednakże również faktem niezaprzeczalnym jest to, że środowisko w którym żyjemy ma bezpośredni wpływ na nas samych. Kontakt i z tymi ludźmi realnymi spotykanymi każdego dnia w domu, pracy, szkole, czy na klatce schodowej, jak i tymi tylko z Internetu w ogromnym stopniu oddziaływają na nasze życie. Dla wielu osób Facebook to sposób na życie łatwy, prosty, przyjemny, pełen plotek, iluzji, pozorów i wyimaginowanego świata. Dla innych to również sposób na życie, ale już niełatwy i nieprzyjemny. Ci ludzi bardzo przeżywają każdą porażkę, zawalają życie rodzinne i zawodowe byle być tylko ze wszystkim na bieżąco. Korzystanie z portalu jest tak ogromnym priorytetem, że zapominają o tym co naprawdę ważne, o prawdziwych relacjach, umiejętności komunikacji, nie są w stanie usiedzieć w gościach bez używania smartfona, prawdziwe życie, respekt, szacunek, niewyimaginowana miłość czy przyjaźń to rzeczy, które trafiają do lamusa. Sami zapędzamy się w ten kozi róg. Umiejętność korzystania z portali społecznościowych to prawdziwy dar w dzisiejszych czasach. Zachowanie odpowiedniego umiaru, rozgraniczenie prawdziwych przyjaciół od znajomych z Internetu, radzenie sobie z problemami, rozmawianie o przeciwnościach losu to rzeczy o których nigdy nie powinniśmy zapominać. Kiedy jest nam naprawdę źle „smutna minka” w opisie i 100 komentarzy pod nią to tylko chwilowe alternatywne ego… Och jak nas lubią, jacy jesteśmy fajni, oni cierpią wraz z nami…. Bzdura, bzdura i jeszcze raz bzdura. Kiedy się wylogujemy jesteśmy tylko my, sam na sam z problemami, gdy cierpimy i ból rozdziera nam serce nieważne z jakiego powodu czy po stracie bliskich, czy innym, tylko prawdziwy przyjaciel dotrzyma nam towarzystwa, będzie z nami fizycznie w trudnych chwilach, zadzwoni i zapyta jak dziś się czujemy, a może coś podpowie lub doradzi. Zazwyczaj ludzie, którym na nas zależy są na wyciągnięcie ręki, a jeśli ich nie ma to szukajmy znajomych w prawdziwym świecie, nie unikajmy kontaktu z ludźmi bo tylko oni mogą nas przytulić, pocieszyć lub cieszyć się z nami, nawet jeśli nie zawsze się z nami zgadzają lub mają odwagę wygłosić swoją negatywną opinię. Zachęcam do zapoznania się z artykułami „Życie po śmierci na Facebooku”, „Wylogowana z Facebooka” lub „Co twoje dziecko robi na Facebooku?” To tylko kilka artykułów, które pokazują życie z FB za kulisami. Nie nasze prawdziwe życie, tylko jego szczątki lub to, które jest na pokaz.
Przygotowując się do napisania tego postu czytałam przez kilka godzin fora, jak również śledziłam prowadzone badania i inne artykuły w Internecie. Moje spostrzeżenia są takie. Portale społecznościowe są dla ludzi jak i wszystko z czym mamy do czynienia. Problemy zaczynają się wówczas kiedy wydaje nam się, że w relacjach internetowych możemy pozwolić sobie na znacznie więcej niż zrobilibyśmy rozmawiając z daną osobą twarzą w twarz. Zapominamy z kim rozmawiamy, jak rozmawiamy, stawiamy wszystkich na jednym poziomie, nie ważne czy to matka, siostra, szef, nauczyciel czy przyjaciel. Zapominamy, że w życiu najważniejsza jest równowaga, umiar i to by umieć być sobą, wówczas kiedy jesteś wylogowany nie będzie ci niezręcznie i nie będzie ci niczego brakować. To granice o których nie powinno się zapominać, jak i o tym by zachować dystans. Podobnie jak z telewizją, kiedy ją wyłączasz ona nie istnieje, nie brakuje nam jej. A czy potrafisz tak żyć by to co się dzieje na twoim koncie FB nie miało dla Ciebie znaczenia? Dobry lub zły komentarz, 100 czy 500 znajomych, nie obchodzi cie kilkadziesiąt powiadomień dziennie? Umiesz jeszcze cieszyć się rozmową, bliskimi i wizytą znajomych, czy zerkasz ukradkiem na telefon by nie przegapić kolejnej informacji? Jeśli Facebook to tylko rozrywka, zabawa, zaglądasz czasem to jest super, lecz jeśli portal społecznościowy to – twoje życie to obawiam się, że nie masz żadnego życia.
Komentarze